ZAGADKOWY INCYDENT W JERZMANOWICACH

wybuch.jpg
foto.123rf.com

Zagadkowy incydent w Jerzmanowicach to wydarzenie z czwartku 14 stycznia 1993 roku, ze wsi nieopodal Krakowa. W tym czasie głównym tematem wszystkich serwisów informacyjnych było zatonięcie na Morzu Bałtyckim promu Jan Heweliusz. Jednak w Jerzmanowicach, pomiędzy Krakowem a Olkuszem z wieczornej ciszy mieszkańców wyrwały, krótko przed godziną 19, nietypowe dźwięki i jeszcze dziwniejsze rozbłyski na wieczornym niebie, które zwieńczyła potężna eksplozja.

Dziwny wybuch

Już kilka chwil później cała wieś została zasypana odłamkami wapiennymi w formie niszczycielskiego gradu.

Po pewnym czasie okazało się, że zagadkowy wybuch rozerwał ostaniec Babią Górę lub Skałę.

Umiejscowiony był on w niewielkiej odległości od wsi na wzniesieniu.

 

jerzmanowice.jpg
Jerzmanowice foto.123rf.com

 

Osoby będące świadkami zdarzenia opowiadały, że podobno w skałę z dużą siłą uderzyła ognista kula.

Krótko po wybuchu w miejscowości pojawiło się wojsko, a zaraz za nimi naukowcy poszukujący odpowiedzi i przyczyny dziwnego wybuchu.

Jednak nikt nie potrafił powiedzieć, co właściwie miało tu miejsce i dlaczego na miejsce przybyło wojsko.

Niektóre osoby uznawały, że za zjawisko odpowiedzialny był nietypowy w swojej budowie piorun, inni mówili o meteorycie, jednak można było natknąć się na zdecydowanie śmielsze hipotezy.

Skalne odłamki spowodowały zniszczenia w wielu okolicznych domach.

Jednocześnie doszło do wygenerowania impulsu elektromagnetycznego, który wywołał przepalenie bezpieczników i zniszczenie sprzętów elektronicznych w okolicy.

Znaczące zniszczenia

Obecnie po 25 latach mieszkańcy wsi nadal pamiętają ten incydent.

Wiele osób z pewnością miało wówczas wrażenie, jakby rozpoczęła się apokalipsa lub kolejna wojna.

W kilkudziesięciu gospodarstwach znajdujących się w najmniejszej odległości od Babiej Skały doszło do powstania mniejszych lub większych szkód.

Kamienny grad wybijał szyby, niszczył płyty eternitowe i dachówki.

Osoby, które od razu po wybuchu wybiegły z domów, aby dowiedzieć się, co się dzieje opowiadały, że w powietrzu wyczuwalna była charakterystyczna woń chemikaliów.

Zarówno efekty świetlne, jak i dźwiękowe były ogromne i można było obserwować je nawet z oddalonego o ponad 20 kilometrów w linii prostej Krakowa.

Niektóre osoby relacjonowały, że miały wrażenie, jakby co najmniej w niewielkiej odległości doszło do wybuchu bomby atomowej.

Przed wybuchem widoczne były jeszcze inne efekty.

Najpierw pojawiła się ciemna i budząca grozę chmura, następnie niebo stało się jasne i zaczęły pojawiać się rozbłyski.

Dostrzegalne są różnice w relacjach osób, które obserwowały to wydarzenie, znaczenie ma tu także lokalizacja, z jakiej na nie patrzyli.

W znajdujących się blisko Jerzmanowic wsiach, w Krakowie, Skawinie, ale również w dalekiej Zawoi ponoć widoczna była świetlista kula, która przecięła nieboskłon.

Wysoce prawdopodobne, że to właśnie ten nieznany, kulisty obiekt uderzył w Babią Skałę, dokonał odłupania jej fragmentu oraz rozrzucenia odłamku w promieniu 150 metrów.

Pośród spadających kamieni znajdowały się zarówno okruchy, jak i wielkie kamienie ważące nawet po kilkanaście kilogramów.

Te wielkie doprowadzały do powstawania dziur w dachach okolicznych budynków, wbijały się w ściany czy łamały wierzchołki drzew.

Inne wydarzenia

Z całą pewnością wybuch i kamienny deszcz były najbardziej zadziwiające i spektakularne 14 stycznia 1993 roku, jednak nie były to jedyne zdarzenia, jakie miały miejsce tego dnia.

Krótko przed rozpoczęciem tych najważniejszych, osoby mieszkające w bezpośrednim sąsiedztwie skały, która została zniszczona, miały słyszeć nietypowy szum.

U innych osób na meblach oraz domowych sprzętach miały „tańczyć” niebieskie ogniki, tzw. ognie św. Elma.

Można spotkać się również z informacjami mówiącymi o krótkotrwałej lewitacji przedmiotów.

Ogólne zniszczenia po całym zdarzeniu dopełnione zostały spalonymi bezpiecznikami, lodówkami, telewizorami i innymi urządzeniami, które pozostawały podłączone do sieci.

Krótko po incydencie grupa okolicznych mieszkańców wyruszyła, aby obejrzeć Babią Skałę i ocenić zniszczenia.

Dopiero wówczas okazało się, że tak potężna eksplozja nie doprowadziła do jej całkowitego zniszczenia, mimo iż w okolicy widoczne były ślady zniszczeń.

Niedługo potem na miejscu pojawili się żołnierze należący do wojsk chemicznych, co wzbudziło zaniepokojenie oraz zdziwienie u mieszkańców.

Wyraźnie szukali oni czegoś w miejscu eksplozji, niektórzy twierdzą, że widzieli ich wyposażonych w wykrywacze metalu.

Jednak nie udzielali żadnych informacji i po pewnym czasie odjechali.

Po nich na miejsce zjechała grupa naukowców, która podobno pojawiła się na prośbę wójta.

Rozpoczęły się dokładne badania.

Hipotezy

Sprawa wybuchu nie została nagłośniona.

Powodów było kilka, jednym z nich była głośna tragedia Heweliusza na Bałtyku, a drugim fakt, iż nikt właściwie nie znał odpowiedzi na zadawane pytania, więc zdecydowanie lepszym rozwiązaniem było przemilczenie tych zdarzeń.

Szczególnie w kontekście tego, co by było, gdyby eksplozja miała miejsce na którymś z domów.

Zgodnie z jedną z pierwszych hipotez dziwne wydarzenia wiązały się z załamaniem pogody.

Zwracano uwagę na mroczną chmurę i rozpoczęcie się opadów krótko po wybuchu.

piorun-skała.jpg
foto.123rf.com

Pojawiały się stwierdzenia, że do zniszczenia ostańca przyczynił się piorun, jednak miał on się w niewyjaśniony sposób rozdzielić na dwie części.

Pierwszy z nich liniowy miał trafić w linie wysokiego napięcia, drugi zaś kulisty w Babią Skałę.

Takie rozwiązanie stanowiłoby wyjaśnienie faktu, że niektóre osoby słyszały drugi wybuch w około 50 sekund po pierwszym.

Inne założenie mówiło o tzw. piorunie gigantycznym, jednak takie rozwiązanie było przez większość osób całkowicie odrzucane.

Wzmianki o możliwej obecności kosmitów, nie były traktowane poważnie.

Miejscowi i naukowcy zdecydowanie bardziej skupiali się na obecności w tej lokalizacji wojska i na tym, czego miejscowej ludności nie chciano powiedzieć.

Hipoteza, że doszło tu do wybuchu czegoś, nad czym armia straciła kontrolę, została zdecydowanie lepiej przyjęta. Zaznaczano, że nie musiała to być nasza armia.

Jednak siła wybuchu oraz wystąpienie impulsu elektromagnetycznego wskazywało, że we wsi pod Krakowem mogło dojść do wybuchu bomby typu EM, która miała zniszczyć sieć elektryczną oraz wszelkie urządzenia elektroniczne, jednak nie czyniła krzywdy istotom żywym.

Kosmiczne pochodzenie wybuchu również było rozważane przez naukowców.

Jedna z hipotez zakładała, że mógł to być lodowy fragment komety lub bolid wyróżniający się wysoką zawartością węgla.

Miało dość do eksplozji w powietrzu, przez co nie zachowały się żadne widoczne ślady, ani pozostałości.

Idąc za danymi z jednego z artykułów z prasy naukowej, dowiadujemy się, że to, co uderzyło w Babią Górę, warzyło zaledwie 2 kilogramy i miało średnicę 11 centymetrów.

Przed wybuchem miało również dojść do zmiany barwy na ciemnoczerwoną z rtęciowo niebieskiego.

Co się stało w Jerzmanowicach?

Analizując dostępne dane, dotyczące wydarzeń sprzed 25 lat dochodzimy do wniosku, że niezależnie od tego, co tak silnie wystraszyło miejscowe psy, że zamilkły na kilkanaście kolejnych godzin, to nadal nie poznaliśmy rozwiązania tej zagadki.

Pozostaje ona bez wyjaśnienia i nie kryją się z tym nawet naukowcy…

WSPARCIE NIEZALEŻNYCH PORTALI

Komentarze